• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

besia

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2008
  • Grudzień 2006
  • Lipiec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Najnowsze wpisy, strona 12


< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 20 21 >

... KSIEZYC, UPAŁ I JA ...

Upał wyzwala we mnie kobiecosc... Nie męczy, ale rozbudza...
Jest ciepła, letnia noc... a może to jeszcze wieczór...?
Letnie wieczory są niesamowite, tak inne od tych zimowych, kiedy to dzień bardzo niepostrzeżenie umyka, a noc nadchodzi zawsze z zaskoczenia i zawsze niezauważona. Czy istnieje cos takiego jak zimowy wieczór...? Nie, wieczór, i cały jego magiczny urok przeznaczony jest dla wiosny, lata i jesieni. Zima jest tylko dniem i noca, wieczór zima nie istnieje... Choć sa tacy, którzy temu przecza... Zima jest noca, a noc jest magiczna, więc i zima ma dla mnie bardzo magiczny wydzwięk...
Kocham księżycowe noce... Uwielbiam kiedy księżyc rozsiewa wokół blask, który dobrze po północy podpełznie ponad moje okno i usilnie będzie próbował mnie zbudzić oswietlajac swoim upiornym nieco swiatłem.... Zastanawiam się co tak naprawdę dzieje się kiedy to dziwne swiatło buszuje w moich włosach, albo kiedy wolno przeslizguje się po brwiach... Jakos dziwnie wydaje mi się, że tam mnie nie ma... Dziwna to tajemnica, dla mnie na zawsze nieodgadniona, przecież jesli cos się sni to jestem w tym snie... Więc jak mogę być i tam i tu...?

A dzis jest mi kobieco... I równie kobiece mam dzis mysli... Dzis czuję się... No własnie... I to nie zasługa snu... Ostatnio funkcjonuję na jawie... Rzeczywistosc bywa piękna, a nawet łapię się na tym, że coraz mniej mnie przeraża...
Czy to znaczy, że obojętnieję? czy tylko skutecznie znieczulam?

A jutro zapowiadaja burze... Oby były...

 

 

27 lipca 2003   Komentarze (6)

... SZEPTANE ...

Powietrze tkwi w bezruchu... mam wrażenie, że każde wypowiedziane przeze mnie słowo ulatuje w powietrze, wiruje, a potem niczym piórko wolno opada... Nie dociera do adresata, nie jest niesione wiatrem ani nawet wietrzykiem... Gdybym chociaż była nad rzeka mogłyby te słowa popłynać wraz z pradem... A jak maja się zachować skoro jestem w srodku miasta...?
A jednak upał miejski jest inny – dużo cięższy, niby męczacy, ale dla mnie ociekajacy spokojem... Ja go lubię... Zwłaszcza wieczory po upalnym dniu... Zwłaszcza kiedy sa szeptane... Wieczory wypełnione szeptanymi słowami... A we mnie jest tyle dobrych mysli... Tańczą we mnie, brykaja, fikaja... A najdziwniejsze jest to, że mam przekonanie, że te mysli nie do konca i nie tak bardzo sa moje... Tylko moje... Jestem zaledwie ich współwłascicielka... Sa darem... Pięknym darem... W takich chwilach, zupełnie nie wiem dlaczego staje mi przed oczami taki obrazek: zabawa z dziecinstwa - zabawa sznurkiem, kiedy to w taki okreslony sposób motało się go wokół dłoni, a ktos używajac sposobu musiał go odebrać, i tak dalej... Tak własnie to widzę... sposób w jaki powstaja we mnie skojarzenia jest dla mnie nieodgadniony... Ale jest cos w tym sznurku... Czasem powstaje takie porozumienie między ludzmi, takie zrozumienie, że obojętnie jak bardzo cos będzie zamotane, zaplatane to i tak sposobem można wziasc te mysli... Nie wiem czy zrozumieć, po prostu sobie zabrać... Ja daję – ktos je bierze... a dzis moje mysli sa idealne by je brać - nie sa ani zagmatwane, ani specjalnie ukryte... ale sa na tyle nowe, że pod powiekami pojawiaja się obrazy absolutnie mnie zaskakujace... I usmiech... Pojawia się usmiech... Taki sam jak na mysl o... malinach;)


 

24 lipca 2003   Komentarze (6)

... PROSTA ...

Mój żywot stanowi ostatnio linię prosta. Żadnych zakrętów, skrzyżowan, serpentyn czy innych, geometrycznych lub jakichkolwiek, urozmaicen. Jest własciwie tak, jak chciałam i do czego dażyłam. I doprawdy, nie widzę sensu klepania tutaj codziennie, jak jest dobrze, jak bardzo się z tego cieszę, jak długo na to czekałam. Wydarzen godnych uwagi jest niewiele, wzloty i upadki sa mi oszczędzane. Chyba że po prostu nie odbieram już pewnych wydarzen w sposób skrajnie emocjonalny albo wyolbrzymiony. Nawet jesli cos się dzieje, to nie mam w zwyczaju opisywać tego tutaj ze szczegółami, skupiajac się jedynie na odczuciach czy opisach przyrody ;)
Wiodę żywot grzeczny, uporzadkowany i nudny. A poza tym - la vita e bella. I proszę o tym pamiętać.
Wrócę, jak cos mna wstrzasnie ;)))


 

24 lipca 2003   Komentarze (7)

... SPOKOJNIE MAMUSKA ...

- Mamo! Znalazłam tic-taca!
- Poczekaj córeczko rozmawiam z pania...- nie dałam się łatwo oderwać od rozmowy. Byłysmy własnie w księgarni i rozmawiałam z uprzejma pania, która miała przyjemnosc tam pracować. Własnie próbowała nas wyprosić ze sklepu. Nie było w tym nic oburzajacego, było po prostu już po 18.00 i chciały zamknać sklep a ja nie mogłam się zdecydować jaka ksiażkę wybrać dla R.
- Mamo znalazłam tic-taca!- nie poddawała się Basia.
- Basiu.... poczekaj teraz mama jest zajęta... - choć cos zaniepokoiło mnie w jej głosie...
Oczywiscie owa pani nie mogła mi doradzić, jedynym co wiedziała o książkach było to, że je sprzedaje.
- Mamo znalazłam tic-taca! - i nagle dotarło do mnie, że jej głos wskazywał na to, że oprócz tego co zwykle ma w buzce, znajduje się tam cos jeszcze... tic-tac?... jaki tic-tac?... przecież ona nie miała żadnych tic-... znalazła?... gdzie?... dlaczego już w buzi?... - tyle pomyslałam a wykrztusiłam z siebie tylko:
- Gdzie?...
Na co córeczka odpowiedziała zadowolona:
- W kieseni

 

21 lipca 2003   Komentarze (6)

... KOLEJNY PIEKNY DZIEN ...

codziennie pokonuje tę sama drogę z przedszkola
a za każdym razem odkrywam ja na nowo
czasami kiedy idę zamykam oczy
i podnoszę głowę do słonca
ludzie których mijam
pan z psem
pani która zawsze bacznie mi się przyglada
inna która zawsze się usmiecha...
lekki powiew porannego wiatru owiewa mi twarz
buszuje we włosach
lubię tak...
stare kamienice lekko odrapane
i ich duże okna
lubię w nie spogladać w poszukiwaniu życia
i te piękne balkony
żeliwne barierki pełne zawijasów
przechodzac obok tych domów
chce się przytulić i poczuć ich historię
namacalnie
więc dotykam je wzrokiem miejsce po miejscu
i bicie koscielnego dzwonu
wyznaczające rytm moim krokom
bo jak to w życiu
raz góra raz dolina
raz prężnie raz powoli
czasami deszcz zmoczy oczy
a czasem słońce je osuszy i rozpromieni
bywa, że stapasz po ciemku
niepewny tego co spotkasz stawiajac stopę
twardy grunt czy ruchome piaski
bywa że swiatło samo wyznacza drogę
wtedy jest łatwiej
i jakos nie myśli się o tym co będzie za moment...
raz góra... raz dolina...
lubię tak samotnie spacerować
chłonać atmosferę budzacego się dnia
nie burzyć go jednym słowem
jedynie usmiechem

 

18 lipca 2003   Komentarze (4)
< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 20 21 >
Besia | Blogi