...PO CICHEMU...
Odetchnęłabym leciutko, ale się boję... - wyszeptałam w przestrzeń.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Odetchnęłabym leciutko, ale się boję... - wyszeptałam w przestrzeń.
Siedząc późnym wieczorem na ławce nad wodą, włożyłam rękę do ciężkiego worka, który prztargałam na plecach, zamieszałam, sięgnąłam aż na samo dno i z dna zaczełam wyciągać wspomnienia. Kolejno wyjmowałam obrazy, głosy, zapachy, emocje, chwile. Wyjmowałam je i przyglądałam się im uważnie. Płakałam, a potem śmiałam się do łez, wzdychałam i wzruszałam się naprzemian, tęskniłam i przerażona zamykałam oczy, odwracałam twarz, zatykałam uszy, by zaraz potem ciekawie wytężyć słuch. Wyjelam z worka pamięci wiele różnych wspomnień. Wyjełam te miłe, które wracają często i przywołują szybsze bicie serca i te mniej miłe, których zwykle nie chcę oglądać. Wyjełam je i zaczełam ważyć. Ważyłam je i oceniałam ich wartość. Wyniki porównywałam z etykietkami, które sama im przykleiłam, wrzucając je niegdyś do worka. Jedne okazały się przecenione, inne niedocenione. Niektóre wspomnienia wylądowały z powrotem na dnie worka z nalepką: ARCHIWUM, inne wyrzuciłam do śmietnika, który stał przy ławce, jeszcze inne zapisałam grubym markerem na ręce, by codziennie o nich pamiętać, a kilka najcenniejszych wyryłam na tablicy serca, by nigdy nie zapomnieć.
Gdy skończyłam, wstałam i, wsłuchując się w szum rzeki, powędrowałam przed siebie, by znów walczyć o swoje jutro...
Dwa kroki stawiam, spoglądam nie w tę stronę, lecz dostrzegam. Milczę o parę sekund za długo, wypowiadam o kilka słów za wiele. Uzyskuję zrozumienie.
Podaję dłoń nie tej osobie, wsiadam w niewłaściwy pociąg, otwieram nie te drzwi. Nowi ludzie, nowe obrazy, widoki, co raz to inne progi do przekroczenia.
Prawą ciągle mylę z lewą, wchodzę po schodach zamiast z nich zejść. Otwieram oczy, gdy powinnam je zamknąć, tak często słyszę skierowane nie do mnie słowa.
Lecz czy oby napewno wszystko nie tak?
Czy to źle, że nie zawsze czytam z ust lecz z oczu, a gdy twarzą w twarz powinnam stanąć, odwracam się plecami, ale nie na pięcie przecież. Dlaczego negatywnie jest postrzegany czyn złożenia broni, gdy walczyć mi nakazują, skoro nie wymachuję biała chusteczką.