• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

besia

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2008
  • Grudzień 2006
  • Lipiec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Najnowsze wpisy, strona 1


< 1 2 3 4 ... 20 21 >

...PRZEGLĄD TOREBKI...

Moja aktualna torebka. Czarno-bordowa. Starannie wykończona, żeby nie rzecz dopieszczona. Z racji tego, że ma to być torebka "robocza", więc zmieści się do niej czasem jakiś zeszyt czy książka do poczytania "gdzieś jak się da w mieście". Ma też kieszonkę na komórkę. Wynalazcy należą się gratulacje. W końcu ktoś pomyslał o tych biednych kobietach uganiających się po całej torebce w pogoni za dzwoniącą właśnie komórką. No tak... ale pisałam to wszystko to, aby zrobić przegląd tego, co się w niej znajduje. Więc zacznijmy od bocznej kieszonki:

trochę drobnych rentgen zęba wahadełko (???) obcinaczka do paznokci spinka do włosów dwie saszetki cukru (ja nie słodzę) jedne proskzi drugie proszki przypominacz o braniu proszków (ulotka) potwierdzenie nadania poleconego kolejna saszetka cukru kolejny rentgen kolejnego zęba kilka plików z wynikami badań,skierowań na badania lustereczko pokwitowanie z bankomatu trzecie proszki pieniążki od pokwitowania w ilości znacznie uszczuplonej kolejna spinka do włosów zapasowe kolczyki (jakby te co mam teraz mi się znudziły).

Ufffff... aż się boję zajrzeć do części głównej:

chusteczki do nosa (na samym wierzchu rzecz jasna) książka (dawno przeczytana, upstrzona karteczkami... którą noszę aby jeszcze "przejrzeć") kolejne wyniki badań dokumenty gazeta wczoraj nabyta dwie podpaski (na wszelki wypadek) portfel (pusty tzn. pełny ale pierdołek) kolejna paczka chusteczek cztery długopisy paczka gumek (jakby co) lakier do paznokci błyszczyk z brokatem.

W przegródce na komórki ukrył się jeszcze jeden błyszczyk (no dobrze, ten ma tam stały meldunek) oraz utrwalacz do lakieru.

Została mała kieszonka:

długopis krople do oczu paszport (to już przesada) puste opakowanie po proszkach dwa paragony kolejny pełnopusty portfel legitymacja pewnego stowarzyszenia bilet miesięczny karta do bankomatu

Pozostaje zakrzyknąć: "Tylko nie pytajcie się mnie,  jak to się tam mieści". I dodać, iż nie dalej jak dwa tygodnie temu robiłam porządek w torebce, wyrzucając z niej wszystkie zbędne przedmioty. A może one się poukrywały przede mną?...

Czego mi może jeszcze brakować?

 

11 lutego 2005   Komentarze (4)

... DZIŚ SĄ MOJE URODZINY...

Śliczny dzień... I stosy kartek w skrzynce mailowej, sms-y, telefony...

Takie z serca. Bo przecież o moich urodzinach nie piszą w kalendarzu i nie mówią w radio. Pamiętają Ci, których kocham i którym dawałam zawsze dużo miłości. Oddają mi to teraz z nawiązką. Pamiętają Ci, o których ja nieco zapomniałam. Pamiętaja mimo wszystko... nie wiedziałam, że jest ich aż tylu... tylu mimo wszystko...

Może i ja powinnam sobie złożyć kilka życzeń...

Zacznę od tego, że życzę sobie... żebym była sobą w świecie, który próbuje uczynić mnie taką, jak wszyscy inni... żebym nie okradała siebie przez kompromisy... w końcu jestem wszystkim co posiadam.

Żebym nie pozbawiła się ciekawości świata.

Chcę ten dzień ubrać w konfetti. W końcu będzie jeszcze mnóstwo innych chwil, w których będę musiała być poważna.

Pragnę, by moje oczy zaglądały jeszcze głębiej do serca. A uszy słuchały jeszcze subtelniej zwłaszcza tego, co niewypowiedziane...

Niech moje usta mówią mądrzej, a mój dotyk niech przynosi ulgę i życzliwość. W końcu moja Mama nauczyła mnie kroczyć dumnnie i prosto, jakby cały świat należał do mnie...

 

09 lutego 2005   Komentarze (5)

...PRASA KOBIECA....

Pod wpływem ostatnich rozmów dotyczących różnych aspektów prasy kobiecej, postanowiłam zakupić kilka kolorowych periodyków (ostatnio kupuję tylko pisma branżowe) i zrobić sobie swoistą prasówkę. To, co przeczytałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Otóż wydając kilkanaście złoty w pobliskim kiosku, możemy zaoszczędzić masę bezsensownie wydawanych codziennie pieniędzy.

Możemy spokojnie zrezygnować z wizyt u lekarza, kosmetyczki, psychologa, seksuologa, wróżki. Oszczędzamy na poradach prawnika, doradcy finansowego, stylisty, dekoratora wnętrz, nie musimy także chodzić do drogich restauracji. Możemy sprzedać telewizor, zaprzestać kupowania książek, chodzenia doi kina i teatru. Kolorowe czasopisma to istna kopalnia wiedzy! Bez problemu znajdziemy się w sytuacji, kiedy figlarny los rzuci nas na wielki bal dla elit towarzyskich. Potrafimy się odpowiednio ubrać, wymalować, błyśniemy oryginalną biżuterią (wiemy przecież, gdzie takową zakupić), umiemy się zachować - wiemy jak jeść wyszukane potrawy (znamy także techniki ich powstawania), zabłyśniemy wiedzą na temat bestsellerów, ostatnich premier filmowych, porozmawiamy z każdym o zdobywcach oscarów, rzucimy ploteczkę dotyczącą osoby znanej i w dodatku odpowiednio ją skomentujemy. Znamy biografie ludzi ważnych, mądrych, świetnie poruszamy się w gąszczu nowinek z dziedzin mody (i to nie tylko "ubraniowej"), aktualnych wydarzeń kulturalnych i towarzyskich.

Jesteśmy płcią piękniejszą, odporniejszą, pracowitszą, bardziej przewidującą, jesteśmy wulkanem talentów niedostępnych dla płci przeciwnej. Zdobywamy szczyty, robimy kariery, rodzimy dzieci, zarabiamy krocie (mhyy), jesteśmy najlepsze.

Jesteśmy kosmopolitankami, na imię mamy Klaudia lub Margerita, zdobywamy pierwsze miejsca w konkursach na najlepszą panią domu (jesteśmy miestrzyniami kuchni wszystkich krajów), nosimy się "en vogue", tryska z nas samo zdrowie i uroda, ogólnie patrząć w zwierciadło, jesteśmy zadowolone z odbicia, które tam widzimy.

Ach, zapomniałabym o kwestii seksu - oczywiście umiejętnościami sprawiania i odczuwania rozkoszy cielesnych przewyższamy wszystkie faworyty królów i "kapłanek Venery" razem wzięte. Jesteśmy kobietami i nawet stary "pan czas" ulega naszemu urokowi i z chęcią dodaje nam kilka koniecznych godzin na dobę, abyśmy mogły efektywnie pracować nad sobą.

Za niewielką cenę dostajemy prosty i dokładny jak receptura farmaceutyczna przepis jak żyć. Mamy gotowe rozwiązania wszelkich sytuacji, jakie mogą nas czekać, w tym jakże skomplikowanym świecie. Dostajemy spis rzeczy, które powinny być dla nas priorytetami. Znajdujemy odpowiedzi na wszelkie nurtujące nas pytania.

Dodatkowo jesteśmy hojnie obsypywane prezentami. Możemy zapomnieć o kupowaniu torebek, kosmetyczek, pasków, łańcuszków, wisiorków.... Możemy wygrać samochody, wycieczki, biżuterie, kosmetyki - nic tylko grać i brać. Dostajemy zniżki na zakupy w luksusowych sklepach, bony na bezpłatne cośtam...

Gazeta może nam dać lepsze życie?! Czytajmy więc tygodniki, dwutygodniki, miesięczniki i odcinajmy kupony na szczęście!

 

14 stycznia 2005   Komentarze (2)

...MOJA GEOMETRIA?...

Przewracam, układam, wymyślam, zgaduję. Nawlekam frazy zdań, zlepki słow. Pajęczyna interpretacji. Żonglerka myśli. Czytanie pomiędzy płaszczem a podszewką. A tam? Pustka? Czy ciepło? Gmach z cegiełek, zlepków form. Wystarczy dodać jedną, lub zręcznie wyciągnąć druga. Wali się. Wielokrotnie drutowany garnek spoiwem z wyobraźni zanadto biegnącej. Powtarzalność. Miejsce na pożerający banał. Nieunikniony. Teatralne atrybuty. Maski antyczne i weneckie. Playback. Pożyczone tak bardzo, że zakorzenione jak własne. Zbudowana klatka nie jest rzeczywistością. Rzeczywistość...ma płynne granice. Między snem, wyobraźnia i marzeniem. Ich zacieranie jest zabójcze. Potrzebna mi geometria. Nakłute cyrklem, pocięte ekierką szlaki. Odcinki. Od A do B. Wymierzone. Żadnych niewiadomych. Ewentualnie określone zawsze sprawdzalnym wzorem. Przy podzielane na tysięczne części milimetra, niespodzianki nie wchodzą w grę. Wytyczony świat. Odmierzone myśli. I wszystko jasne. Prosta, równa droga. Płaski, spokojny krajobraz, odcięty horyzontem z matematycznego wzoru. Przesuwam wzrok nie zahaczając o nic. Geometryczna pustka całkowitego określenia. Bez marginesów, bez zakrętów. Tutaj nawet wiatr nie wieje, słońce jest chłodnie umiarkowane. Deszcz tylko w ilościach koniecznych do względnej wegetacji. Szarość kolorów nie przyciąga oczu. Tutaj nie lecisz, ale i nie spadasz. Idziesz równym krokiem, ani wolnym, ani szybkim. W jednolicie obliczonej szarości. Z A do B. Jest też alternatywa. Z B do A. Ale tylko wtedy, gdy najpierw dojdziesz do A. Tu nikt nie zawraca, nie zmienia, nie porzuca marszu. Uporządkowane, odmierzone, zaplanowane.

 

04 grudnia 2004   Komentarze (6)

...MODA ŚW. MIKOŁAJA?...

Marzeniem mojego dziecka w tym roku są nowe sanki. Piszemy (a raczej rysujemy i kolorujemy) list do św. Mikołaja. Narysowałam piękny obrazek, jak niby to moja Basia zjeżdża na saneczkach, a córka koloruje. W pewnym momencie pyta się mnie na jaki kolor ma pomalować włoski. "Na brązowo"- odpowiadam. "I na czerwono" - dodaje pewnie córka. Widząc moją megazdziwioną minę dopowiada: "No co, przecież ja mam dwa pasemka" (fakt, jak kolorowałam siebie - pokolorowałąm też moją 5-letnią modnisię). I na koniec dyskusji o włosach słyszę: "To ty nie wiesz mamusiu, że Mikołaj się zna na modzie fryjezrowskiej ?"

Jak słowo daję. Nie wiedziałam.

 

26 listopada 2004   Komentarze (1)
< 1 2 3 4 ... 20 21 >
Besia | Blogi