śMIETANKA KRETYNIZMU
Tak – zdaję sobie sprawę, że to wszystko moja wina. Mogłam się lepiej postarać, mogłam być bardziej spontaniczna, czy ja to nazywasz… Mogłam nie być taka drobnostkowa. W końcu mamy XXI wiek i należy być szablonowym. To w dobrym guście. Nie wiem tylko, czy miewasz wrażenie, iż nieco wyrachowane to twoje szaleństwo. Bo ja owszem – i to nawet bardzo często.
Tak… sprawy się czasem za bardzo komplikują – pomyślałam pewnego pięknego lecz nieświeżego poranka. Znacie na pewno takie poranki… To wtedy, kiedy poduszka zdaje się być jedyną miłością życia. Niestety, gdy przychodzą za często pojawia się również coś w rodzaju mentalnego niesmaku w ustach i chce się go jakoś spłukać. To zaś pociąga za sobą szeroką pojętą aktywność, która podczas takich poranków jest złem wcielonym. Co tu dużo mówić – bardziej do dupy być nie może… Więc kiedy sprawy na dodatek się komplikują, to mamy już do czynienia z istną starozytną tragedią…
Najgorsze, co może się przydarzyć człowiekowi, to mieć odrobinę ambicji w momencie, gdy całe otaczające go grono nie ma jej ani krzty. A jeszcze gorzej wtedy, jeśli okazuje się, że wszyscy mają ogólne cele i uzywają jednakowych środków, by je osiągąć. Nic nie ma porównania z uczuciem obrzydzenia na myśl, że zostaliśmy wepchnięci na jedne szyny z całą śmietanką kretynizmu – zbyt wielką, aby znosić jej istnienie z godnością należną gatunkowi homo sapiens…
Tylko proszę – nie piszcie mi, że piszę znów za trudno i zawile… Nie piszcie wtedy nic…