• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

besia

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Sierpień 2008
  • Grudzień 2006
  • Lipiec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum 04 grudnia 2004


...MOJA GEOMETRIA?...

Przewracam, układam, wymyślam, zgaduję. Nawlekam frazy zdań, zlepki słow. Pajęczyna interpretacji. Żonglerka myśli. Czytanie pomiędzy płaszczem a podszewką. A tam? Pustka? Czy ciepło? Gmach z cegiełek, zlepków form. Wystarczy dodać jedną, lub zręcznie wyciągnąć druga. Wali się. Wielokrotnie drutowany garnek spoiwem z wyobraźni zanadto biegnącej. Powtarzalność. Miejsce na pożerający banał. Nieunikniony. Teatralne atrybuty. Maski antyczne i weneckie. Playback. Pożyczone tak bardzo, że zakorzenione jak własne. Zbudowana klatka nie jest rzeczywistością. Rzeczywistość...ma płynne granice. Między snem, wyobraźnia i marzeniem. Ich zacieranie jest zabójcze. Potrzebna mi geometria. Nakłute cyrklem, pocięte ekierką szlaki. Odcinki. Od A do B. Wymierzone. Żadnych niewiadomych. Ewentualnie określone zawsze sprawdzalnym wzorem. Przy podzielane na tysięczne części milimetra, niespodzianki nie wchodzą w grę. Wytyczony świat. Odmierzone myśli. I wszystko jasne. Prosta, równa droga. Płaski, spokojny krajobraz, odcięty horyzontem z matematycznego wzoru. Przesuwam wzrok nie zahaczając o nic. Geometryczna pustka całkowitego określenia. Bez marginesów, bez zakrętów. Tutaj nawet wiatr nie wieje, słońce jest chłodnie umiarkowane. Deszcz tylko w ilościach koniecznych do względnej wegetacji. Szarość kolorów nie przyciąga oczu. Tutaj nie lecisz, ale i nie spadasz. Idziesz równym krokiem, ani wolnym, ani szybkim. W jednolicie obliczonej szarości. Z A do B. Jest też alternatywa. Z B do A. Ale tylko wtedy, gdy najpierw dojdziesz do A. Tu nikt nie zawraca, nie zmienia, nie porzuca marszu. Uporządkowane, odmierzone, zaplanowane.

 

04 grudnia 2004   Komentarze (6)
Besia | Blogi