... O ROZMIARACH ...
Niby wiem, jaki mam rozmiar buta. A jednak w pudelkach stoja buty w trzech rozmiarach. Bo przecież wiem, ze te sznurowane skórzane butki rozchlapia się, wiec kupiłam mniejsze. A tamte tam... nieco większe. Bo wygodniej. A w jednym takim sklepie nie ma ani jednego buta w moim wyposrodkowanym rozmiarze, w które mogłabym choćby włożyć stopę, nie mówiac już o chodzeniu w nich.
Znam rozmiar swojej bielizny, choć nie kupuje bez przymierzania. Bo... bo nie mogę sobie odmówić tej niewatpliwej przyjemnosci.
Rękawiczki mam w rozmiarze? hmmmm? rozmiarze pasujacym do moich dłoni. Jaki to jest rozmiar? No... wygodny.
Kiedy kupuje nakrycie głowy (jakkolwiekby to nie brzmiało, to jednak głowę jakos tam nakrywa) to wybieram rozmiar, który nie zatrzymuje mi się na nosie;) Bo ja mam mała głowę, choć berecik z antenka nie pochodzi z działu z ubrankami dla dzieci. Ale głowę mała mam.
Zrozumiale wiec, gdy słyszę: "Nie wiem. Nie siedzę w Twojej głowie..." Oczywiscie, ze nie, bo ja mam mała głowę. Albo, gdy costam-costam, zawsze mogę powiedzieć: "To się zwyczajnie nie miesci mi głowie" albo sobie wykrzyknąć: "Głowa mała!"
Ot!
A w ogóle to jestem niepoliczalna (zastanawiam się nad nieobliczalna...) i poszukuje swojego wymiaru:)