... DWA KAWAŁKI TORTU ...
Znów mam wrażenie, że mogłabym się udusić własnymi myslami. Dziwne - zwłaszcza, że w umysle mam pootwieranych tak wiele okien... tak wiele, że nie wiem które zamknać jako pierwsze.
I jest przeciag.
I jest zimno.
I paradoksalnie jest bardzo duszno.
Skad wzięła się ta prawidłowosc, ze im piękniejszy dzień dzisiejszy, tym gorszy dzień jutrzejszy? Znowu? Skad po takim dniu jak wczorajszy tyle balastu wisi na rzęsach?
Skad? „Nie wolno wznosić się za wysoko”.
Ot i wszystko. A ja o tym zapomniałam. I zapomniałam się.
Podarowałam sobie... I już. Był cud, miód, nawet jesli malin nie było...
A swiat lubi harmonię i równowagę. Skoro tyle dał - to równie wiele postanowił zabrać.
Ech, naiwna babo... kiedy Ty się nauczysz, że życie to takie przyjęcie, na którym dostajemy jeden kawałek urodzinowego tortu. Każdy następny... to już za wysoko. Skad więc zdziwienie, że dostałas po łapach? Równaj do szeregu. I to już!