... MASKARA? ...
...srednio elegancko i mało subtelnie podnoszę sobie cisnienie: „oż, no do jasnej cholery, dlaczego ja tuszu do rzęs nie mogę odkręcić!?” Wrrr... Myslałby kto, że życie pod jednym dachem ze mna to raj, eden, arkadia, sielanka, kwietny wianek, baranek, motylek i co tylko... A tymczasem do pierwszej kawy to co najwyżej badylek pod postacia warknięcia. Dostarczywszy kofeiny łagodnieję, mięknę i jestem już przystępna.
Tak? Dzień dobry, witam...
A propos tuszu rzeczonego... Skoro tamtego nie dało się odkręcić - kupiłam nowy. I... nie mam rzęs. Nie mam. Nie mam! Bo trudno nazwać rzęsami cos, co prozy w niczym nie przypomina... Ja mam teraz wachlarze, firanki, zalotki, zasłony, kurtyny rzucajace niebotycznie długie cienie... Mam wszystko tylko nie prozaiczne, proste rzęsy. Piękna - niebywale naturalnym pięknem - orzechowooka pani w perfumerii wczoraj wprawnym ruchem nałożyła mi specyfik na oczy (szczęsciem jestem z gatunku tych co pozwalaja sobie przy oczach grzebać - ulubienica lekarzy aplikujacych soczewki kontaktowe;), podprowadziła do lustra i niemalże spowodowała moje omdlenie. I z takimi rzęsami ja mam do pracy!? Czy to nadal maskara? Czy też może się z tego jakaa masakra wywiazać?
...I obnoszę dumie te rzęsiska. I doczekać się nie mogę, kiedy jak na dłoni wzrok mój podam temu, który negował parę dni temu zasadnosc a nawet i sens kobiecego makijażu. No to się przekonamy jaki efekt powoduje pozostanie w pewnej odległosci. Na przykład na długosc rzęs...?
Dla informacji - tusz ów to... ekhm, Art Deco „High Precision Mascara”. Art Deco, tak własnie - niektórych przyzwyczajen (prezentowych zwłaszcza) nawet nie trzeba będzie zmieniać;)
...a potem pobiegłam do pracy podspiewując pod nosem „hey you, get off of my cloud”, nie złorzeczac na zachmurzone niebo, nie pomstujac na przenikliwy wiatr, nie wyrzekajac na mało letnia temperaturę.
Tak się dzieje kiedy rzęsy dodaja skrzydeł...
Domaluje skrzydła i znikam do pracy (lecę).