...PODEJRZENIE O SPOKÓJ...
A więc wydało się. Jestem podejrzewana o spokój… Wierzyć mi się nie chce, bo od kiedy sięgam pamięcią, spokoju było mi mało… I nagle dostrzegłam w sobie tę niezwykłą umiejętność – wiem jak go odnaleźć. Bo ja go najprawdopodobniej mam, tyle że schowany, ukryty tak bardzo, że nawet ja sama pewności nie mam. Wiem jedno – mnie ten spokój nie jest darowany, ja go sama odnajduję. Także w takich chwilach jak ta. Bo jest wieczór, bo piję kawę dziś już ostatnią, bo gra piękna muzyka z filmu „Co się wydarzyło w Madison Country”, bo dzień, który mógł być koszmarny i trudny, sam się przewinął.
Cieszy mnie ten stan – rano wstaję ze świadomością, że czeka mnie natłok zajęć, że nie znajdę ani jednej chwili wolnej, że najmniejszy nawet poślizg jest przyczynkiem do mniejszej lub większej katastrofy. Pamiętam , że całkiem niedawno jedna zaledwie myśl o czekającym mnie takim dniu powodowała popłoch.
„Boję się tego, co mnie jutro czeka…”
„A czy kiedykolwiek nie poradziłaś sobie z takim dniem?”
„Nie, właściwie to nie…”
„Więc czym ten jutrzejszy dzień różni się od tamtych?”
Dziś już sama odpowiadam sobie na takie pytania; poradzę sobie, a nawet gdyby… przyznaję sobie prawdo popełniania błędów. I już.
Mam wrażenie, że hartuję się z każdą trudna sytuacją, z wszystkim, czemu muszę się przeciwstawiać. I wygrywam. Gromadzę te swoje małe zwycięstwa na swoim własnym prywatnym koncie i nawet już pobieram odsetki. One budują… Budują moją przyszłą siłę, o której jeszcze niedawno myślałam, że nie mam jej wcale… Ale tymczasem odkryłam ją w sobie. To proste w oswajaniu codzienności – sytuacje, które do niedawna przyprawiały mnie o szklistość oczu i drżenie rąk, zaczynają mnie bawić, jakbym oglądała film, który wcale mnie nie dotyczy… Czuję się coraz pewniej, coraz lepiej, każdego dnia coraz bardziej godzę się z sobą. Ten sam, który zaraził mnie swoją wiarą we mnie, nauczył mnie, że warto mieć marzenia…. Bo od niego dostałam także inny dar – umiejętność obchodzenia się z dystansem. Kiedyś miałam zbyt mały dystans do siebie, a zbyt wielki do świata. Uzdrawiam tą relację: coraz mniej przejmuję się opinią świata. I jest mi z tym dobrze, każdego dnia coraz lepiej…
Dodaj komentarz